top of page
Zrzut%2520ekranu%25202021-05-18%2520o%25

Gdy Witold Pilecki zaczął tworzyć konspirację wojskową w KL Auschwitz w ostatnich miesiącach 1940 roku, w obozie przebywali niemal wyłącznie Polacy. Sytuacja zmieniła się od połowy następnego roku, gdy zaczęło przyjeżdżać coraz więcej transportów z więźniami innych narodowości.

Cudzoziemcy w tajnej organizacji Rotmistrza

Adam Cyra


Pierwszym nie-Polakiem, którego pozyskano do obozowej tajnej organizacji, noszącej nazwę Związek Organizacji Wojskowej (ZOW), był Karel Stransky (nr 25625), czeski adwokat. W pierwszej połowie stycznia 1942 roku gestapo z Pragi dostarczyło go do KL Auschwitz w transporcie stu trzydziestu pięciu więźniów, oznaczonych numerami obozowymi od 25551 do 25685. Byli to przedstawiciele inteligencji, prawie wyłącznie członkowie czeskiego Sokoła, będącego, podobnie jak w Polsce, organizacją gimnastyczną i polityczną.
Umieszczeni zostali w bloku nr 25, gdzie mieszkał Witold Pilecki i inni członkowie ZOW – Wincenty Gawron (nr 11237), Stanisław Gutkiewicz (nr 11003) i dr Józef Putek (nr 267). Z tym ostatnim Stransky szczególnie się zaprzyjaźnił – i za jego pośrednictwem Czesi poznali dalszych członków konspiracji wojskowej, którzy serdecznie przyjęli nowo przybyłych. Stransky znał także Pileckiego.
2 czerwca 1942 roku z obozu zwolniono trzydziestu trzech Czechów, w tym Stransky’ego. Po latach Stransky stwierdził: „Z pobytu w obozie zachowałem w pamięci wielu, bardzo wielu dobrych i szlachetnych więźniów Polaków”.
Duża śmiertelność wśród Czechów z tego transportu oraz zwolnienia z obozu nie przerwały konspiracyjnych kontaktów, bo nadal do KL Auschwitz przywożono czeskich więźniów, lecz transporty nie były już tak liczne.
Wracając do Polski z Włoch późną jesienią 1945 roku, Witold Pilecki zgłosił się do punktu pomocy dla Polaków więzionych w niemieckich obozach koncentracyjnych, który zorganizował dr Karel Stransky, współpracujący kiedyś z ZOW w KL Auschwitz.

Karel Stransky więzień nr. 25625 zdjęcie sygnaliczne robione po przybyciu do obozu Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Karel Stransky więzień nr. 25625 zdjęcie sygnaliczne robione po przybyciu do obozu Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Otto Küsel


Nim od 14 czerwca 1940 roku zaczęto przywozić do KL Auschwitz transporty więźniów politycznych z okupowanej Polski, 20 maja skierowano do Oświęcimia trzydziestu niemieckich kryminalistów z KL Sachsenhausen. Po przybyciu oznaczono ich zielonymi trójkątami i numerami od 1 do 30. Zasłynęli oni z wielu zbrodni popełnionych na podległych im więźniach politycznych, nad którymi mieli nieograniczoną władzę.
Mało znany jest jednak fakt, że kilku z nich pozostawiło po sobie bardzo dobrą pamięć. Do Polaków przyjaźnie odnosili się szczególnie Otto Küsel (nr 2) i Jonny Lechenich (nr 19), okazując im pomoc i wspólnie przeciwdziałając zbrodniom SS. Obydwaj uczestniczyli później wraz z polskimi więźniami w udanych ucieczkach z KL Auschwitz. Warto przypomnieć ich działalność w obozie na rzecz ZOW oraz opisać przebieg ucieczek, w których brali udział wraz z Polakami.
29 grudnia 1942 roku z KL Auschwitz uciekło czterech więźniów: Niemiec Otto Küsel, Jan Komski (nr 564, w obozie przebywał jako Baraś), Bolesław Kuczbara (nr 4308) i Mieczysław Januszewski (nr 711). Ucieczka została zorganizowana przy pomocy Heleny Stupki z Oświęcimia i przy współudziale nauczycielki Janiny Kajtoch z pobliskich Babic. O przygotowaniach do ucieczki informowano Witolda Pileckiego, ponieważ jednym z jej realizatorów był członek ZOW, wspomniany Mieczysław Januszewski. Ucieczka przebiegła zgodnie z opracowanym starannie planem, z którym wcześniej zapoznano także Andrzeja Harata ps. „Wicher” z pobliskiego Libiąża, który wraz z kilkoma innymi żołnierzami Armii Krajowej czekał w Broszkowicach koło Oświęcimia na uciekinierów, zapewniając im bezpieczne ukrycie. W Krakowie mieszka obecnie córka Andrzeja Harata, Wacława Rzepecka, która wówczas, jako siedemnastoletnia dziewczyna, była zaprzysiężonym członkiem Armii Krajowej i brała udział w tych wydarzeniach.

Otto Küssel więzień nr. 2 zdjęcie sygnaliczne, Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Otto Küssel więzień nr. 2 zdjęcie sygnaliczne, Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

winietka_Rakowiecka37.png

Otto Küsel mógł swobodnego poruszać się po strefie obozowej, nie budząc żadnych podejrzeń, bowiem był tzw. Arbeitsdienstem, czyli odpowiedzialnym za właściwą organizację pracy więźniów. W związku z tym przygotował wcześniej platformę z zaprzęgiem konnym i podjechał tego dnia pod blok nr 24 w obozie macierzystym Auschwitz I, a następnie polecił przypadkowo spotkanym więźniom znieść ze strychu budynku cztery szafy.
Po załadunku Küsel przejechał bez kontroli bramę z napisem „Arbeit macht frei”. Dwie szafy, już na terenie tzw. obszaru interesów obozu (Interessengebiet des KL Auschwitz), przekazał czekającemu na nie esesmanowi, natomiast z pozostałymi pojechał dalej, zabierając po drodze swego zastępcę, również Arbeitsdiensta, Mieczysława Januszewskiego oraz Barasia-Komskiego i Kuczbarę, który przebrany za esesmana udawał ich konwojenta.
Witold Pilecki w swoim raporcie napisanym dla Komendy Głównej AK jesienią 1943 roku, wspominał „o tej ucieczce: Rok 1942 zakończył się kawałem, jaki spłatali czterej więźniowie, należący do elity lagrowej, gdyż pełnili obowiązki Arbeitsdienstów. Pierwszy i drugi Arbeitsdienst – Mietek i Otto (noszący kolejny numer więźnia 2), obaj dzielni, o sympatycznej powierzchowności, cieszący się sympatią więźniów, w towarzystwie innych jeszcze dwóch kolegów, mając wiele swobody w poruszaniu się w lagrze i w obrębie większego „łańcucha wart”, pojechali sobie końmi w świat (…)”.

Bolesław Kuczbara więzień nr. 4308,­ Fot.­ Archiwum ­Państwowego Muzeum­ Auschwitz-Birkenau

Bolesław Kuczbara więzień nr. 4308,­ Fot.­ Archiwum ­Państwowego Muzeum­ Auschwitz-Birkenau

Kiedy dotarli do podoświęcimskiej miejscowości Broszkowice, czekał na nich wspomniany Andrzej Harat z obstawą, przejmując opiekę nad uciekinierami, którzy otrzymali ubrania cywilne, porzucając pasiaki i mundur esesmański oraz pozostawiając wóz i konie. Schronienie znaleźli w Libiążu, u rodziny pomagającego im w tej ucieczce Harata, o czym tak napisał Jan Komski: "Tam spędziliśmy około tygodnia. W tym czasie odwiedził nas pierwszy kontakt podziemia z Warszawy i przejął od nas zabrane przez Kuczbarę z obozu dokumenty rozstrzelanych i zmarłych, w szczególności w odniesieniu do pierwszych transportów warszawskich."
Komski i Januszewski wyjechali po kilku tygodniach do Krakowa. Na dworcu kolejowym oczekiwała na nich łączniczka Halina Siennicka, niestety wszyscy troje zostali wówczas przypadkowo zatrzymani podczas łapanki. Januszewski po pełnił samobójstwo w pociągu, którym wieziony był z powrotem do KL Auschwitz, natomiast Siennicka została osadzona w obozie kobiecym w Birkenau, a Komski ponownie w obozie macierzystym w Oświęcimiu. Później przewożono go do obozów Buchenwald, Gross-Rosen i Dachau. Uwolniony został przez wojska amerykańskie wiosną 1945 roku. Po wojnie wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie współpracował jako grafik z gazetą „The Washington Post”. Zmarł w USA w 2002 roku.

Witold Pilecki w Auschwitz jako Tomasz Serafiński więzień nr. 4859, Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Witold Pilecki w Auschwitz jako Tomasz Serafiński więzień nr. 4859, Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Z kolei Küsel i Kuczbara udali się do Warszawy, gdzie później zostali obydwaj aresztowani. Okoliczności śmierci Kuczbary do dzisiaj nie są w pełni wyjaśnione. Wiadomo jednak, że 20 marca 1943 roku, przy próbie zatrzymania na ulicy, stawił opór gestapowcom, próbując się ostrzeliwać. Otrzymał postrzał w brzuch, ciężko rannego przewieziono na Pawiak i pod nazwiskiem Janusz Kapur został zarejestrowany w szpitalu więziennym, gdzie odwiedziła go jego żona Dobrosława. Prosił za pośrednictwem jednej z sióstr szpitalnych, aby dostarczyła mu truciznę. Podczas spotkania zdążył zaledwie zadać żonie pytanie, czy mu ją przyniosła, gdy wbiegła wspomniana siostra i szepnęła Dobrosławie Kuczbarowej, aby natychmiast uciekała, bo gestapowcy są na jej tropie. W popłochu musiała opuścić szpital, nie mogąc nawet pożegnać się z mężem. Później władze niemieckie oficjalnie ją poinformowały, że mąż zmarł w wyniku odniesionych ran. Najprawdopodobniej umarł w wyniku działania trucizny, którą potajemnie działacze konspiracji zdołali mu jednak dostarczyć do szpitala.
Otto Küsela, po ponownym aresztowaniu w Warszawie, odesłano do KL Auschwitz, o czym były więzień Erwin Olszówka tak wspominał: Podczas przesłuchań w Oddziale Politycznym do zwracających się w języku niemieckim esesmanów powiedział, że tego języka nie zna, za co został bardzo pobity, osadzony w bunkrze. Później został przeniesiony do KL Flossenbürg, gdzie doczekał wyzwolenia.
W 1981 roku otrzymał Złoty Krzyż Zasługi, nadany mu przez Prezydenta Rzeczypospolitej na Emigracji. Mieszkał w tym czasie w małej wiosce w Bawarii, gdzie zmarł 17 listopada 1984 r

Wincenty Gawron i Jonny Lechenich w II Korpusie Polskim we Włoszech, Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Wincenty Gawron i Jonny Lechenich w II Korpusie Polskim we Włoszech, Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Jonny Lechenich

Na przybliżenie zasługuje także postać Jonny Lechenicha, drugiego więźnia kryminalnego z KL Auschwitz. Urodził się 10 września 1910 roku, w małej niemieckiej miejscowości Büsum nad Morzem Północnym.
Jako niemiecki więzień kryminalny został osadzony w KL Auschwitz 20 maja 1940 roku, pełnił funkcję kapo komanda Landwirtschaft (komando rolne). Był uciekinierem z obozu, żołnierzem oddziałów partyzanckich Armii Krajowej oraz po wojnie żołnierzem II Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa. Za działalność w Armii Krajowej podobno nawet uhonorowano go polskim Orderem Virtuti Militari.

Wincenty Gawron i Jonny Lechenich w II Korpusie Polskim we Włoszech, Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Wincenty Gawron i Jonny Lechenich w II Korpusie Polskim we Włoszech, Fot. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau

Witold Pilecki w swoim powojennym raporcie postawę Lechenicha w obozie ocenił również bardzo pozytywnie: „Jonny, który jako kapo komanda Landwirtschaftu początkowo nie przeszkadzał, a potem nawet ułatwiał nam porozumiewanie się ze światem przez kontakt z organizacją na zewnątrz przy współudziale panny Zofii S. (Stare Stawy), z konieczności musiał trochę więcej się domyślać. Nie zdradził nas, a od chwili, gdy za dowiedzione mu przez władze lagru „przeoczenie” w podkarmianiu więźniów przez ludność cywilną (podrzucanie chleba) – coś więcej nie przyszło władzom do głowy – wziął porcję kijów na stołku, stał się całkowitym naszym przyjacielem”.
Jonny Lechenich uciekł z obozu wraz z dwoma polskimi więźniami 10 października 1942 roku. Byli nimi: Kazimierz Nowakowski (nr 23048) i Fryderyk Klytta (nr 637), więzień z pierwszego transportu Polaków, przywiezionych do KL Auschwitz 14 czerwca 1940 roku.
Po udanej ucieczce Lechenich nawiązał kontakt z polskimi partyzantami, zostając członkiem batalionu „Las”, który wchodził w skład 74. pułku piechoty „Chrobry”, działającego w Okręgu Radomsko-Kieleckim Armii Krajowej. Dowódcą batalionu „Las” był major Mieczysław Tarchalski, który tak napisał o nim w swoich wspomnieniach: Jonny trafił do plutonu dowodzonego przez podporucznika Józefa Kaszę-Kowalskiego ps. „Alm”, podając się za zestrzelonego alianckiego pilota celem zatajenia swojego niemieckiego pochodzenia. Jego dowódca „Alm” studiował na Politechnice Gdańskiej. Był Ślązakiem i synem powstańca śląskiego, wcielonym do Wehrmachtu. Walczył na froncie wschodnim, gdzie został ranny, zbiegł do partyzantki.
Po wojnie Lechenich został żołnierzem II Korpusu Polskiego we Włoszech, spotykając tam m.in. Witolda Pileckiego i Wincentego Gawrona, którzy wydali o nim dla dowództwa tego Korpusu jak najlepszą opinię. W ostatnich latach życia Jonny, będący pół Anglikiem i pół Niemcem, mieszkał w Kilonii, gdzie zmarł w 1972 roku. Spotkałem się również ze stwierdzeniem, że Jonny Lechenich zmarł w Hamburgu i tam jest pochowany.

 Witold Pilecki w swoim powojennym raporcie postawę Lechenicha w obozie ocenił również bardzo pozytywnie: „Jonny, który jako kapo komanda Landwirtschaftu początkowo nie przeszkadzał, a potem nawet ułatwiał nam porozumiewanie się ze światem przez kontakt z organizacją na zewnątrz przy współudziale panny Zofii S. (Stare Stawy), z konieczności musiał trochę więcej się domyślać. Nie zdradził nas, a od chwili, gdy za dowiedzione mu przez władze lagru „przeoczenie” w podkarmianiu więźniów przez ludność cywilną (podrzucanie chleba) – coś więcej nie przyszło władzom do głowy – wziął porcję kijów na stołku, stał się całkowitym naszym przyjacielem”.
 Jonny Lechenich uciekł z obozu wraz z dwoma polskimi więźniami 10 października 1942 roku. Byli nimi: Kazimierz Nowakowski (nr 23048) i Fryderyk Klytta (nr 637), więzień z pierwszego transportu Polaków, przywiezionych do KL Auschwitz 14 czerwca 1940 roku.
 Po udanej ucieczce Lechenich nawiązał kontakt z polskimi partyzantami, zostając członkiem batalionu „Las”, który wchodził w skład 74. pułku piechoty „Chrobry”, działającego w Okręgu Radomsko-Kieleckim Armii Krajowej. Dowódcą batalionu „Las” był major Mieczysław Tarchalski, który tak napisał o nim w swoich wspomnieniach: Jonny trafił do plutonu dowodzonego przez podporucznika Józefa Kaszę-Kowalskiego ps. „Alm”, podając się za zestrzelonego alianckiego pilota celem zatajenia swojego niemieckiego pochodzenia. Jego dowódca „Alm” studiował na Politechnice Gdańskiej. Był Ślązakiem i synem powstańca śląskiego, wcielonym do Wehrmachtu. Walczył na froncie wschodnim, gdzie został ranny, zbiegł do partyzantki.
 Po wojnie Lechenich został żołnierzem II Korpusu Polskiego we Włoszech, spotykając tam m.in. Witolda Pileckiego i Wincentego Gawrona, którzy wydali o nim dla dowództwa tego Korpusu jak najlepszą opinię. W ostatnich latach życia Jonny, będący pół Anglikiem i pół Niemcem, mieszkał w Kilonii, gdzie zmarł w 1972 roku. Spotkałem się również ze stwierdzeniem, że Jonny Lechenich zmarł w Hamburgu i tam jest pochowany.

­Kazimierz­ Nowakowski. więzień nr. 23048, Fot. ­Archiwum ­Państwowego­ Muzeum ­Auschwitz-Birkenau

Ten niezwykły niemiecki kapo z KL Auschwitz niewątpliwie jest bohaterem polsko-niemieckim, mało znanym jednak na kartach historii. Przed laty poznałem dr. Jürgena Pagla – niemieckiego historyka, przebywającego wówczas w Muzeum Auschwitz, który z zainteresowaniem wysłuchał mojej opowieści o niezwykłych losach Jonny Lecheniego. Po raz pierwszy wówczas dowiedział się o nim – i zafascynowany – zaczął jeździć jego śladami po Polsce i Niemczech, poświęcając na badania historyczne swój własny urlop. Chciał napisać książkę o Lechenichu: Dotarłem do rodziny Jonnego, ale nabrała wody w usta i nie chciała nic mówić o swoim krewnym – opowiadał o swoich poszukiwaniach. - Tak, jakby się wstydzili tego, co Jonny robił w czasie wojny. Z drugiej strony domyślam się, że nie do końca wiedzieli, kim tak naprawdę był. Wiedziała o nim bardzo dużo jego kobieta, ale gdy trafiłem na jej ślad w Monachium, nie żyła już od dwóch lat. Przed kilku laty dr Jürgen Pagel wspominał także Otto Küsela oraz opowiedział o trudnościach, związanych z wydaniem tej publikacji: Jego kolega obozowy z pierwszej trzydziestki zabranej z KL Sachsenhausen, też „przestępca” Otto Küsel z numerem obozowym 2, wspominany przez więźniów jako wspaniały człowiek, który uratował życie wielu osobom, był świadkiem na procesach przeciwko mordercom. A Jonny nigdy. (...) W Niemczech pobyt w obozie niemieckim w czasie wojny nie jest powodem do dumy. A Jonny do tego walczył czynnie przeciwko faszystowskim Niemcom. O obydwu bohaterskich Niemcach, zarówno o Otto Küslu, jak i Jonny Lechenichu, zapomnieć jednak nie wolno. Ich niezwykłe postacie nieraz jeszcze będą budzić zainteresowanie badaczy, zajmujących się tragiczną historią KL Auschwitz. Zapewne na ich temat powstaną nie tylko publikacje, ale również i filmy

Ten niezwykły niemiecki kapo z KL Auschwitz niewątpliwie jest bohaterem polsko-niemieckim, mało znanym jednak na kartach historii. Przed laty poznałem dr. Jürgena Pagla – niemieckiego historyka, przebywającego wówczas w Muzeum Auschwitz, który z zainteresowaniem wysłuchał mojej opowieści o niezwykłych losach Jonny Lecheniego. Po raz pierwszy wówczas dowiedział się o nim – i zafascynowany – zaczął jeździć jego śladami po Polsce i Niemczech, poświęcając na badania historyczne swój własny urlop. Chciał napisać książkę o Lechenichu: Dotarłem do rodziny Jonnego, ale nabrała wody w usta i nie chciała nic mówić o swoim krewnym – opowiadał o swoich poszukiwaniach. - Tak, jakby się wstydzili tego, co Jonny robił w czasie wojny. Z drugiej strony domyślam się, że nie do końca wiedzieli, kim tak naprawdę był. Wiedziała o nim bardzo dużo jego kobieta, ale gdy trafiłem na jej ślad w Monachium, nie żyła już od dwóch lat. Przed kilku laty dr Jürgen Pagel wspominał także Otto Küsela oraz opowiedział o trudnościach, związanych z wydaniem tej publikacji: Jego kolega obozowy z pierwszej trzydziestki zabranej z KL Sachsenhausen, też „przestępca” Otto Küsel z numerem obozowym 2, wspominany przez więźniów jako wspaniały człowiek, który uratował życie wielu osobom, był świadkiem na procesach przeciwko mordercom. A Jonny nigdy. (...) W Niemczech pobyt w obozie niemieckim w czasie wojny nie jest powodem do dumy. A Jonny do tego walczył czynnie przeciwko faszystowskim Niemcom. O obydwu bohaterskich Niemcach, zarówno o Otto Küslu, jak i Jonny Lechenichu, zapomnieć jednak nie wolno. Ich niezwykłe postacie nieraz jeszcze będą budzić zainteresowanie badaczy, zajmujących się tragiczną historią KL Auschwitz. Zapewne na ich temat powstaną nie tylko publikacje, ale również i filmy

­Fryderyk­ Klytta więzień nr. 637, Fot.­Archiwum­ Państwowego­ Muzeum­ Auschwitz-Birkenau

­Fryderyk­ Klytta więzień nr. 637, Fot.­Archiwum­ Państwowego­ Muzeum­ Auschwitz-Birkenau

bottom of page