Święte miejsce dla polskiej tożsamości

W dzisiejszej Gazecie Polskiej Codziennie ukazał się wywiad z dyrektorem Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie, z którym rozmawia Jan Przemyłski.
Funkcję dyrektora muzeum objął Pan zaledwie kilka dni temu, ale domyślam się, że wizja na prowadzenie placówki już jest. - Przez ostatnie lata udało się doprowadzić do sytuacji, w której muzeum przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie jest już dosyć dobrze rozpoznawalne. Moim celem jest, aby ten proces się spotęgował. Chciałbym, aby to miejsce żyło i miało znacznie więcej osób odwiedzających. To nie jest łatwe, gdyż w tej chwili muzeum liczy dwudziestu pracowników. Wobec tego możliwości działania są ograniczone, a mimo to oprowadzamy po muzeum, pracujemy nad wystawą stałą i wystawami czasowymi, prowadzimy też działalność edukacyjną. Jednak chcemy systematycznie poszerzać tę ofertę. Mam przekonanie, że dobrym kierunkiem byłoby to, by tuż przed wejściem proponować wystawy plenerowe osobom, które niekoniecznie wiedzą, że mieści się tu muzeum. Mogłyby one z jednej strony zaciekawić osoby, które nie wiedzą, co znajduje się w tym budynku, z drugiej zaś zachęcałyby ludzi do przekroczenia bramy byłego aresztu śledczego. Chcemy pokazać, że czekamy na zwiedzających i zapraszamy do odwiedzenia naszej placówki.
Jak miałyby wyglądać takie wystawy plenerowe? - Znajdowałyby się tuż przed wejściem do głównego budynku, czyli byłyby widoczne od strony ulicy. W ten sposób chcemy przyciągnąć wzrok osób spacerujących i przejeżdżających ulicą Rakowiecką. Co do formy i wyglądu wystawy, to tutaj ustalenia dopiero będą zapadały.
Trochę już Pan o tym wspomniał wcześniej, ale chciałbym się dowiedzieć, jaka konkretnie będzie wizja programowa muzeum? - Żeby kompleksowo odpowiedzieć na to pytanie, musimy najpierw poznać poziom finansowania tej placówki. Uchwała w sprawie ustanowienia wieloletniego programu budowy muzeum jeszcze nie została podjęta. Niezależnie od tej kwestii chcemy, aby w muzeum i wokół niego działo się znacznie więcej. Z racji tego, że organizatorem jest IPN, to mamy dużą szansę, aby zapraszać tutaj instytut z jego ofertą. Chodzi o współpracę z biurami centrali IPN, a także o wykorzystywanie potencjału oddziałów i delegatur. Istniał już plan, jak zagospodarować teren i budynki, które składają się na muzeum. Część obiektów miała zostać przebudowana, część dobudowana.
Czy ten plan jest nadal aktualny? - To wszystko będzie zależało od wspomnianego wieloletniego programu budowy muzeum, czyli od zapewnionego poziomu finansowania dla naszej placówki.
W ostatnich miesiącach pojawiły się też pogłoski, że część terenu byłego aresztu śledczego na warszawskim Mokotowie, gdzie mieści się muzeum, ma zostać podzielona i sprzedana. Czy są takie plany? - Jesteśmy w miejscu, które z perspektywy polskiej tożsamości i pamięci narodowej jest święte, i nie wyobrażam sobie akceptacji decyzji o dzieleniu czy sprzedaży części terenu. Te eksponaty, które znajdują się na naszych wystawach, moglibyśmy pokazać w innych muzeach i zapewne osiągnęlibyśmy podobny efekt edukacyjny, ale tylko tutaj mamy cele i miejsce straceń wielu naszych bohaterów narodowych. Cały teren muzeum poza swoją misją edukacyjną będzie również pełnił funkcję miejsca pamięci i na mapie takich miejsc jest i będzie punktem bardzo istotnym.
Czy możemy zdradzić, jak zagospodarowane zostaną poszczególne budynki byłego więzienia na warszawskim Mokotowie? - Część z tych budynków, które były budowane w późnym PRL-u i nie przedstawiają wartości historycznej, zostanie rozebrana. Dla reszty mamy już zaplanowane zastosowanie. Dla przykładu, w starej drukarni zamierzamy stworzyć centrum edukacyjne. W budynku głównym, a także w tzw. pałacu cudów będzie wystawa stała. Całe muzeum z pewnością się zmieni, ale jego tożsamość zostanie zachowana. Na terenie muzeum prowadzone były prace archeologiczno-ekshumacyjne, z ziemi wydobywano szczątki ofiar totalitaryzmów.
Czy te miejsca będą szczególnie oznaczone? - Te miejsca, w których zostały odnalezione szczątki ofiar totalitaryzmów, będą otoczone należytą opieką. Są to miejsca pamięci i ich wymiar martyrologiczny zostanie ukazany. Naszym zadaniem jest zadbać, aby każdy, kto odwiedzi muzeum, dowiedział się, w jak ważnym miejscu dla historii Polski i Polaków się znajduje.
Wiele placówek muzealnych inwestuje w nowoczesne technologie, które pomagają odwiedzającym w poszerzaniu wiedzy. Czy muzeum także planuje wprowadzenie takich rozwiązań? - Jesteśmy w miejscu, w którym historię Polski mogą opowiadać same mury więzienia. Jest pewnym wyzwaniem, aby tę tkankę historyczną połączyć z nowymi technologiami w taki sposób, aby jej nie zaćmić nowoczesnością. Oczywiście będziemy stosowali różne rozwiązania zgodne z duchem czasu, ale to jednak architektura tego miejsca będzie decydującą przesłanką do zrozumienia, co się tutaj działo.
Jakie cele wyznacza Pan sobie na najbliższe 365 dni? - Cel, jaki zakładam, to przede wszystkim zwiększenie rozpoznawalności muzeum i skuteczniejsze dotarcie do społeczeństwa z informacją, że na warszawskim Mokotowie, niedaleko centrum, znajduje się to wyjątkowe miejsce, które można odwiedzać i poznawać w nim historię. To jest cel merytoryczny. Jeśli chodzi o cel organizacyjny, to oczywiście chciałbym, byśmy ruszyli z miejsca w sprawie inwestycji, czyli budowy właściwego muzeum. Jednak w tej kwestii jest dużo zmiennych i nie odważę się zaryzykować jakichś konkretnych deklaracji.
Czy wejście do muzeum będzie kiedyś płatne? - Muzeum jest obecnie otwarte i można je zwiedzać bezpłatnie. Wystarczy do nas przyjść, a wygodniej jest wcześniej zadzwonić i umówić się na konkretny dzień i godzinę. Od 1 kwietnia nieco zmieni się nasza nazwa na „Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w organizacji”. Z tym dopiskiem „w organizacji” będziemy funkcjonowali aż do zakończenia inwestycji. Gdy zakończy się inwestycja i do użytku zostanie oddana wystawa stała, wówczas wejście do muzeum będzie biletowane.
Link do wywiadu w GPC: https://gpcodziennie.pl/802744-swiete-miejsce-dla...