57 lat temu zginął Józef Frączak "Laluś"
Józef Franczak urodził się 17 marca 1918 r. w Kozicach Górnych na Lubelszczyźnie. Absolwent Szkoły Podoficerskiej Żandarmerii w Grudziądzu. Służył w stopniu sierżanta w Równem na Wołyniu.
17 września 1939 r. walczył z Sowietami i dostał się do niewoli, z której udało mu się zbiec. Działał w konspiracji w obwodzie lubelskim ZWZ. W sierpniu 1944 r. został wcielony do 2. Armii Wojska Polskiego. Był świadkiem mordów na żołnierzach podziemia, dokonywanych przez komunistów na uroczysku "Baran", zwanym niekiedy Małym Katyniem. Zdezerterował z ludowego Wojska Polskiego i ukrywał się w Łodzi, Sopocie, po czym powrócił w rodzinne strony, gdzie brał udział w akcjach skierowanych przeciwko funkcjonariuszom UB i wykonywał wyroki śmierci na konfidentach. W czerwcu 1946 r. razem ze swoimi współtowarzyszami został aresztowany przez bezpiekę, ale udało im się uciec z transportu do więzienia. W 1947 r. stanął na czele kilkuosobowego patrolu w oddziale WiN dowodzonym przez kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka". Po śmierci dowódcy i kolegów walczył osamotniony. We wrześniu 1961 r., w ramach akcji rozpracowywania partyzanta objętej kryptonimem "Pożar", władze komunistyczne rozesłały za Franczakiem list gończy m.in. w "Kurierze Lubelskim" z 8 września 1961 r. w którym uznano go za "bandytę stanowiącego postrach dla mieszkańców podlubelskich wsi". Według raportów bezpieki, Franczak brał udział w zamachach na życia członków partii komunistycznej, funkcjonariuszy UB i MO, prowadził działalność terrorystyczną i rabunkową. Komuniści głosili, że poszukiwany osobiście zamordował 5 osób. Za jego schwytanie wyznaczono wysoką nagrodę pieniężną. "Jest dobrze zbudowany, barczysty, pierś wysunięta do przodu, chód ciężki, stopy nóg są duże, lekko kuleje na prawą nogę po postrzale. Na prawym ręku pomiędzy palcami: kciukiem a wskazującym, posiada bliznę z postrzelenia. W wypadku osobistego kontaktu zachować ostrożność, ponieważ poszukiwany osobnik nosi broń krótką, dwa pistolety i trzy granaty" - podano w rysopisie poszukiwanego. Na bezpośredni trop Franczaka bezpieka wpadła w roku 1963. Było to możliwe dzięki nawiązaniu przez SB współpracy ze Stanisławem Mazurem (pseudonim operacyjny "Michał"), mieszkańcem wsi Wygnanowice, który, był bratankiem ojca narzeczonej "Lalka" - Danuty Mazur. Franczak miał z nią syna Marka, który przyszedł na świat w styczniu 1958 r. 21 października 1963 r. gospodarstwo, w którym się ukrywał zostało otoczone przez funkcjonariuszy SB i ZOMO, łącznie 37 ludzi. Widząc zagrożenie, "Laluś" oddał w kierunku komunistów kilka strzałów. "W tej sytuacji grupa likwidacyjna ZOMO przystąpiła do likwidacji. Franczak mimo wzywania go do zdania się podjął obronę i wykorzystując słabe punkty obstawy pod osłoną zabudowań wycofał się około 300 m od meliny, gdzie podczas wymiany strzałów został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł" - napisano w raporcie po obławie. Sekcja zwłok Franczaka wykazała, że jego zgon nastąpił w wyniku postrzału serca. W chwili śmierci ostatni polski partyzant miał 45 lat. Zwłoki Franczaka - pozbawione głowy – złożone zostały w grobie na cmentarzu w Lublinie, gdzie grzebano żołnierzy podziemia niepodległościowego skazywanych przez sądy wojskowe na kary śmierci. Po 20 latach siostra Franczaka otrzymała zgodę na ekshumację i złożenie szczątków brata w rodzinnym grobowcu w Piaskach. "Poświęcił życie za wolność ojczyzny, której nie doczekał" - brzmi napis umieszczony na grobie partyzanta. Według ustaleń śledztwa wymacerowana czaszka partyzanta w październiku 1963 r. trafiła do wydziału śledczego służby bezpieczeństwa komendy wojewódzkiej MO w Lublinie. Miała być poddana ekspertyzie stomatologicznej, w celu ustalenia u kogo Franczak - poszukiwany wtedy listem gończym - leczył zęby. Potem czaszka została przekazana do zakładu medycyny sądowej Akademii Medycznej (obecnie Uniwersytet Medyczny) w Lublinie w celach dydaktycznych. W marcu 2015 r. na cmentarzu w Piaskach odbyły się uroczystości dochówku czaszki partyzanta.
Tekst na podstawie artykułu w dzieje.pl