Kazimierz Damazy Moczarski
Z cyklu: Skradzeni literaturze - Poeci i Pisarze Wyklęci

„WINDA” Ktokolwiek jesteś więźniu miły… Z „lewa”, czy „z prawa”, czy też z „środka”? A może bogi Cię zrzuciły jak mego przyjaciela Włodka
z ministerskiego stolca – w piekło? Może to Rzepeckiego WIN’a? A może zło Cię urzekło wuja Trumana, czy Bewina?
Może Ty z PAL-u, AL.-u, AK? Szpiegostwo? Wywiad? Czy sabotaż? Mikołajczyka zgrana paka? Ślimaczku! – różki swoje pokaż.
A może Ty jesteś komunista z tych dobrych – sanacyjnych – czasów? Lub oenerowski faszysta? A może Tyś jest Rafał z lasu?
A może Tyś w sierpniowe noce chronił mnie ogniem twego stena? Może w UB pod jednym kocem budziła nas tortur syrena?
A może Tyś jest ktoś uroczy, co w złotych włosów jest koronie i ma niebieskie duże oczy i ma najmilsze w świecie dłonie?
Ktokolwiek jesteś więźniu miły - bądź pozdrowiony. Ściskam rękę. Życzymy paczek, zdrowia, siły! Zaśpiewaj czasem nam piosenkę.
I nie patrz na mnie tak z ukosa, Gdy moja prośbę ci wyjawię: Pożycz jednego papierosa! O papierosie śnię na jawie. Mokotów 1949 r.
TĘSKNOTA Kiedy na wiosnę puch majowy Jabłonki sypią w mokrą trawę, Gdy w ciszy letniej kwiat lipowy Szeleszcząc spada na murawę, Kiedy jesienią liść klonowy Spływa na ścieżki złoto-rdzawe I gdy rój ptaków w dzień zimowy Opada z wolna na Warszawę – To w takiej chwili do mej skroni Tęsknota ciśnie się w rozterce: Czuję pieszczotę Twojej dłoni I nieme łzy padają w serce.
*** (list pisany do żony Zofii również więzionej) I srebrna pełnia i nów z mroczną twarzą Na jednej mieszczą się kolejno tarczy. Światła i cienie więc się równoważą Jak młody ranek i jak wieczór starczy, Jak bóle płaczu z rozkoszami pieśni Jak blask kryształu z czernią aksamitu I jak szał majów z melancholia wrześni. Jeśli harmonia jest formą wszechbytu A równowaga kanonem istnienia, Zaś miara smutku jest miarą radości, I jeśli teraz żyje w kręgu cienia Od lat wśród smutku i chmurnej żałości, Gdzie mi wesele nigdzie nie zadniało, A równie smutne jest i Twoje życie – To jak potężne światło być musiało, I jak gwieździstym nas ogarniał szalem Los – na tej drodze miodowej i mlecznej – Gdyśmy mieszkali w naszym Jeruzalem Oraz na Hożej, Jasnej i Słonecznej. Mokotów, jesień 1953 Kapitan Kazimierz Damazy Moczarski „Rafał” „Wolski” „Maurycy”, „Borsuk” (12.07.1907 – 27.09.1974) w latach 1926-32 studiował prawo i równocześnie dziennikarstwo w Wyższej Szkole Dziennikarskiej w Warszawie, a po odbyciu praktyki konsularnej w Paryżu w latach 1932-35 kontynuował studia w Paryżu. Po powrocie do kraju pracował w Ministerstwie Opieki Społecznej. Członek Legionu Młodych, redaktor pisma „Płoń”, członek Stowarzyszenie Urzędników Państwowych i Klubu Pracowniczego „Maurycy Mochnacki”, uczestniczył w powołaniu w 1939 r. Stronnictwa Demokratycznego. Od 1940 w konspiracji: w tajnym Stronnictwie Demokratycznym, w BiP-ie KG ZWA AK oraz Okręgowym Kierownictwie Walki Podziemnej m.st. Warszawy. W Powstaniu Warszawskim redagował wraz z żona Zofią pisma „Przegląd Prasy” i „Wiadomości Powstańcze”. Po Powstaniu w Delegaturze Sił Zbrojnych. Aresztowany w sierpniu 1945 r. skazany na 10 lat więzienia, wywieziony do Rawicza, ponownie przewieziony na Mokotów w 1948 r. – pierwotnie jako świadek w procesie Stanisława Kasznicy i NSZ, następnie poddany brutalnemu śledztwu trwającemu do 1952 r. Skazany na karę śmierci. 8 miesięcy (marzec-listopad 1949 r.) przetrzymywany w jednej celi ze zbrodniarzem niemieckim Jurgenem Stroopem (opisał to w słynnych „Rozmowach z katem”). Zamieniono mu karę śmierci na dożywocie już w 1952 roku, ale powiadomiono go o tym dopiero w styczniu 1955 r. Przewieziony do Sztumu, zwolniony w 1956 r. „Winda” o której opowiada jeden z wierszy polegała na spuszczeniu przez okno nitki i czasem przywiązanej do niej kartki (koniecznie pomazanej na ciemno, by nie była widoczna przez strażników) – tak, by mógł odebrać wiadomość więzień z celi piętro niżej. Czasem podawano sobie w ten sposób drobne przedmioty, w tym wypadku papierosy
