top of page

Przesłanie od Cieplińskiego

Błękit chmur - piękno gór. Czar. Legenda się toczy. I przy mnie kochane twe oczy...

Fragment przejmującego grypsu Łukasza Cieplińskiego, napisanego w mokotowskim więzieniu na przełomie 1950/51 r., trzy miesiące przed śmiercią:

Nowy Rok 51. Stanąłem na przełomie dwóch półwieczy, lat i własnego życia. Co dał stary – wiemy. Co przyniesie nowy – oto pytanie. Siedzę na celi śmierci z czterdziestoma – jak ja – skazanymi. Co pewien czas zabierają kogoś. Nadchodzi mój termin. Jestem zupełnie spokojny. Gdy mnie będą zabierać, to ostatnie moje słowa do kolegów będą: „Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za ojczyznę i jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę bardziej niż kiedykolwiek, że Chrystus zwycięży, Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moje całe przewinienie, moja wiara i szczęście”. Ostatnie chwile myślami będę tylko z Wami, moje sieroty ukochane. Żal mi tylko Was. Wierzę, że Matka Boża zabierze moją duszę do swoich niebiańskich hufców, bym mógł jej dalej służyć i meldować bezpośrednio o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych – Narodu Polskiego. Wisiu! Żyliśmy ze sobą krótko. Pochłonięty pracą byłem nieraz w domu gościem. Mało czasu poświęciłem Tobie. Wiem, że Ty jedna wybaczysz mi wszystko. Wspólnie przeżyte chwile wspominam jako świętość. Kochałem Ciebie bardzo, bo jakże nie kochać Istoty o tak dobrym sercu, szlachetnym umyśle. Istoty, która darzyła mnie tak wielką miłością. Widzę Ciebie wciąż i tylko w najlepszym świetle. Często powtarzam sobie wierszyk: W więziennej celi, marzę o szczęścia bieli. Promienie słońca w nim lśnią W nich widzę Wisię swą. Błękit chmur - piękno gór. Czar. Legenda się toczy. I przy mnie kochane twe oczy. Wciąż widzę twoją radość związaną z Andrzejkiem, oraz smutną buzię z procesu. Wiem, że mocno bolejesz, ale wiem również, że potrafisz pogodzić się z Wolą Bożą, Łukasz.


1 wyświetlenie
bottom of page